Pierwsi pasjoniści przybyli do Polski blisko sto lat temu. Stało się to za sprawą papieża Piusa XI (wcześniej nuncjusza w Polsce), który rozmiłowany w naszej ojczyźnie nalegał na przełożonego generalnego, dopóki ten się nie zgodził.
17 czerwca 1923 roku do Polski udają się dwaj Polacy, którzy we Włoszech wstąpili do pasjonistów: o. Juliusz i br. Kazimierz Staszewski oraz o. Bartłomiej Rapetti i o. Pius Falco – Włosi, a także Hiszpan o. Tyburcjusz Menica, który reprezentował Przełożonego Generalnego.
Spośród wielu propozycji, jakie zostały przedstawione władzom zakonnym w Rzymie, zdecydowano się na prawie kompletnie zrujnowany klasztor pobernardyński w Przasnyszu. Bp. Płockiemu, Antoniemu Nowowiejskiemu zależało na dźwignięciu z ruiny sanktuarium ufundowanego przez Pawła Kostkę – brata św. Stanisława, nalegał więc na zgromadzenie, aby to właśnie tu założono pierwszą placówkę pasjonistów w Polsce.
Pierwsza międzynarodowa wspólnota pojęła konieczne prace związane z remontem i adaptacją budynków klasztornych. Poważnym wyzwaniem było też przystosowanie surowych zasad życia pasjonistów do polskich warunków klimatycznych. Przybyli z półwyspu Apenińskiego zakonnicy za przykładem Założyciela chodzili w sandałach, a skarpety mogli nosić tylko zimą, i tylko na zewnątrz. Nie mniej problemów powodowały inne zwyczaje przestrzegane przez naśladowców św. Pawła od Krzyża, które w warunkach Polskich były trudne do zrealizowania.
Po pokonaniu pierwszych trudności do klasztoru zaczęli zgłaszać się kandydaci, którzy dawali nadzieje na rozwój nowej fundacji. W okresie międzywojennym Zgromadzenie rosło bardzo dynamicznie i poszerzało pole swego działania. W roku 1932 wybudowano drugi klasztor w Sadowiu k. Ostrowa Wlkp., a w 1938 roku pasjonistom powierzono poaugustiański klasztor w Rawie Mazowieckiej.
W ciężkim czasie okupacji pasjoniści przeszli swoją własną drogę krzyżową: wypędzeni z klasztorów, rozbici i ścigani. Dziewięciu zakonników zamordowano w obozach koncentracyjnych w Działdowie i Dachau, a wielu nie powróciło po zakończeniu działań wojennych do klasztorów.
Po wojnie polscy pasjoniści szybko zmobilizowali się i wznowili działalność. Dzięki zabiegom o. Jana Wszędyrównego – ówczesnego wiceprowincjała w 1958 roku otworzono dwa kolejne klasztory w Łodzi i Warszawie co pozwoliło na erygowanie w Polsce samodzielnej prowincji zgromadzenia pod wezwaniem Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny (skrót ASSUM od łac. Assumptionis – Wniebowzięcie).
Dziś polska prowincja liczy około 40 zakonników pracujących w 9 klasztorach w Polsce i na Ukrainie.
Zarząd Polskiej Prowincji Zgromadzenia Męki Jezusa Chrystusa (oo. Pasjonistów) składa się z prowincjała i rady konsultorów, których wspiera sekretarz prowincji i ekonom. Jest on wybierany przez kapitułę prowincjalną na czteroletnią kadencję. Obecna kadencja trwa od lipca 2022 r. do czerwca 2026 r.
Zygmunt Kryszkiewicz urodził się 2 maja 1915 r. w Mławie. Z powodu trudności w nauce został przez matkę wysłany do Szkoły Apostolskiej św. Gabriela prowadzonej przez pasjonistów w Przasnyszu. Po ukończeniu nauki szkolnej postanowił wstąpić do nowicjatu zgromadzenia przyjmując imię Bernard od Matki Pięknej Miłości.
Do kapłaństwa przygotowywał się w Rzymie, gdzie studiowali również inni kandydaci ze świeżo utworzonej polskiej fundacji. Wówczas zaczęły się silne bóle głowy. Otrzymał święcenia kapłańskie, po których wrócił do Polski – tuż przed wybuchem II wojny światowej.
Czas okupacji przeżywał w klasztorze w Rawie Mazowieckiej. Był młodym, ale bardzo cenionym spowiednikiem. Kiedy stan zdrowia pozwalał, głosił kazania, uczył na tajnych kompletach, zbierał w okolicy dary dla jeńców wojennych, odwiedzał chorych oraz odpowiadał za formację i studia trzech kleryków pasjonistów. W tym czasie napisał rozważania pasyjne pt. “Dialogi z Ukrzyżowanym”, które, ku pokrzepieniu ludzi, umieszczał przy krucyfiksie w kościele. Innym szeroko znanym traktacikiem są jego spisane notatki odnoszące się do wychowania zatytułowane “Pedagogicum”.
W styczniu 1945 r., podczas bombardowania Rawy razem z klerykami wyruszał, by ratować osoby spod gruzów i pomagać rannym, których zanosił do klasztoru, a potem tygodniami usługiwał im z wielką miłością i czułością, jakby to czynił samemu Chrystusowi cierpiącemu. Obmywał rany, asystował przy zabiegach, operacjach i amputacjach, przygotowywał i roznosił posiłki, modlił się, udzielał sakramentów.
Kiedy ci, którzy przeżyli, mogli już wrócić do swych domów, on udał się do Przasnysza. Polecono mu przywrócić do pierwotnego przeznaczenia tamtejszy zdewastowany klasztor i kościół. W chłodzie i głodzie oczyszczał z gruzu i brudu dom Boży, a w konfesjonale obmywał rany dusz Najdroższą Krwią Chrystusa.
W Przasnyszu posługując chorym i opuszczonym zaraził się tyfusem. Po nieudanych próbach leczenia w klasztorze, został przeniesiony do szpitala. W pierwszą sobotę lipca 1945 roku, gdy przyniesiono mu Najświętszy Sakrament, modlił się: Panie Jezu, nie lękam się śmierci, ale pragnę jak najszybciej spocząć w Twych objęciach. Póki starczyło mu sił, powtarzał słowa: Jezu, kocham Cię. Tak zakończył życie.
Trwa jego proces beatyfikacyjny.