Maryjność tajemnicy Odkupienia
Bóg w widzialnej postaci Jezusa Chrystusa wkroczył w dzieje ludzkości, by smutnym pielgrzymom wskazać nowe drogi i by wyzwolić cały świat od grzechu. To wejście Boga w świat i wpośród ludzi dokonało się przez Maryję Dziewicę, która dała naturę ludzką Synowi Bożemu.
W tej prawdzie zamyka się cała teologia maryjna. Wszystkie przywileje Maryi i Jej szczególna rola w dziele naszego zbawienia, a więc w dziejach Kościoła, są następstwem tego właśnie Bożego macierzyństwa Dziewicy z Nazaretu.
Pewna Maryjność tajemnic Chrystusowych zgodna jest z planami Bożymi. Ludzie zaś mają jeden z łatwiejszych i najpewniejszych sposobów zbliżenia się do tajemnicy Chrystusa, którą to tajemnicą świadomość chrześcijańska zawsze żyć powinna. To jest owa „przestrzeń maryjna”, w której się obracając i przez którą przechodząc spotykamy się z Chrystusem.
Maryja, Matka Chrystusowa, w wyjątkowych warunkach czystości wiary i natężenia miłości przeżyła wszystkie ziemskie etapy Zbawiciela, a to macierzyństwo, którego czas nie zniszczył, bo Chrystus zawsze jest jej Synem, trwa i teraz, a także rozciąga się na Kościół, który jest ciałem mistycznym Chrystusa.
Kościół dał nam „maryjną wersję” wcielenia na soborze w Efezie i nigdy nie odstąpił od zajętej wtedy pozycji. I ostatni sobór Watykański II nic tutaj nie zmienił.
I teraz maryjność interpretacji maryjnej dzieła wcielenia i odkupienia jest nadal na czasie. Obecnie, gdy wiara w Boga poczyna się chwiać, gdy bezwzględne, zarazem zaś zbawcze twierdzenie o wcieleniu się Syna Bożego dla wielu staje się trudnym do przyjęcia, gdy grozi niebezpieczeństwo, że ta prawda rozpłynie się w dwuznaczności słów, prosta i serdeczna wierność w nabożeństwie do Matki Najświętszej, z której Chrystus zrodził się według ciała, stanowi naturalną i najpotężniejszą zaporę przeciwko powolnemu rozwadnianiu faktu wcielenia i tajemnicy odkupienia ludzkości przez bolesną mękę i krzyż. Najświętsza Panna czuwa w sercach chrześcijańskich nad wiarą w rzeczywistość Boga, który stał się naszym bratem.
I któż mógłby powiedzieć, że to dobrodziejstwo jest dziś zbyteczne i że można się bez Maryi obejść?
To sam Chrystus chciał, by Maryja była z Nim nierozerwalnie złączona!
Od czasu śmierci Chrystusa na krzyżu, kiedy to u stóp drzewa, na którym konał stała Jego Matka, nie można Jej od Boskiego Syna oddzielić. Maryja, w głębi swego nieskończenie czułego, bez reszty oddanego wierze matczynego serca, przeżyła najdoskonalej za wszystkich mękę swego syna. Pozostanie więc Ona zawsze drogą wiodącą do tego tajemniczego szczytu, na którym w ofierze Chrystusa spotykają się grzech człowieka i nieskończone miłosierdzie Boże.
Nic przeto dziwnego, że Maryja jest włączona w każdą oficjalną modlitwę Kościoła, że nie mogło Jej zabraknąć również w nowych modlitwach eucharystycznych odnowionej liturgii mszalnej. Jest też rzeczą naturalną, że zetknięcie się z Jej współcierpieniem pozostanie jednym z najpotężniejszych narzędzi, uwrażliwiających nasze serca na Mękę Chrystusa. Niezliczeni czciciele Maryi dobrze rozumieli, że w zjednoczeniu z jedyną ofiarą Pana, macierzyńska rola Najświętszej Panny zajmuje miejsce i znaczenie, które w pełni trudno ocenić i opisać. Nasz św. Założyciel i św. Gabriel od Matki Boskiej Bolesnej są tego najlepszym przykładem.
Kościół nie boi się kroczyć tą drogą i widzieć Maryję w pracy nad rozwijaniem i pobudzaniem do wzrostu Ciała Mistycznego. To tylko niektórzy teologowie mają obawy, że podkreślanie roli Maryi może jakoś zaćmić Chrystusa. Owszem, jest prawdą, że sobór Watykański II chciał zahamować pewne zewnętrzne przerosty kultu maryjnego, ale nic w swej dawnej nauce Kościół nie zmienił. Możemy więc bez obawy przepoić pobożnością maryjną całe nasze życie duchowe. Ojciec Święty nas do tego zachęca.
Kościół, zatwierdzając modlitwę różańcową, usankcjonował i niejako kanonizował tę drogę, która nas prowadzi do Chrystusa przez Maryję, zgodził się wyraźnie na maryjną interpretację tajemnic naszego zbawienia.
I tu rodzi się wątpliwość. Czy czasem ci, którzy atakują tę modlitwę różańcową nie są ci sami, co rozwadniają naukę o wcieleniu i odkupieniu? Czy ci, którzy chcą na gwałt różaniec reformować i nadawać mu nowe treści, nie zmierzają przypadkiem do „odmaryjnienia” tajemnic naszego zbawienia?
W naszym Zgromadzeniu byliśmy dotychczas nauczeni przeżywać tajemnicę Męki Pańskiej wespół z Matką Najświętszą, a więc w kontekście maryjnym. U nas, między innymi, w wielkim szacunku był różaniec, w którym czciliśmy Maryję rozważając tajemnice wcielenia i odkupienia, w nich zaś Maryja jest najściślej z Jezusem złączona.
W dalszym ciągu tych dwóch rzeczy nie należy rozdzielać. Tylko w ten sposób bowiem pozostaniemy wierni charyzmatowi naszego św. Założyciela.
O. Michał Stolarczyk CP, Słowo Krzyża nr 9, 1973